|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
aaa4
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:50, 16 Sie 2018 Temat postu: dars |
|
|
Pokoj byl bardzo maly, o scianach oklejonych niebieskimi papierowymi tapetami, przez jedyne uchylone okno wpadalo chlodne powietrze. Z mebli bylo tylko lozko, twarde krzeslo z wysokim opar- ciem i szeroka, niska szafka o ciemnej politurze. Naturalne drewno nie pasowalo do ogolnego ubogiego umeblowania, ale Artur widzial juz wiele znacznie dziwniejszych miejsc.
-Key? - powtorzyl glosniej Artur, odrzucajac koldre. Wstal i wyjrzal przez okno, odchylajac lekki tiul firanki. Pokoj byl na pierwszym pietrze i chlopiec zobaczyl jedynie drzewa - ciemnozielone liscie, przypominajace jablka owoce, zlote swiatlo slonca przesiane przez galezie... Artur poczul dreszcz - albo byl to zimny powiew wiatru, albo zle przeczucie. To wszystko za bardzo przypominalo Terre.
Na krzesle lezalo jego ubranie. Artur wciagnal dzinsy i podszedl do drzwi. Dotknal skrzydel, tez drewnianych; zakolysaly sie.
Przynajmniej go nie zamkneli. Zamarl, slyszac nieznajomy glos, stary i drzacy:
-Maretta mi sie nie spodobala, nie... Snieg i snieg, jak tam zyc? W zeszlym roku u nas dwa tygodnie lezal snieg. Mowia, ze to z powodu tej nowej bazy, co w gorach postawili. Myslelismy, ze to juz koniec, ale jakos przeszlo... Sady pomarzly, pierwszego plonu nawet nie zbieralismy, zakopalismy w ziemi i tyle...
-Cos podobnego... Straszne...
Artur usmiechnal sie i oparl o futryne. Poznal glos [link widoczny dla zalogowanych]
-Dla was to zwyczajna rzecz, ja wiem. Jesli sie wydostaliscie z odstojnika, to co tu gadac. Tam u was to pewnie nic nie rosnie?
-Jak to nie rosnie? Jagielnik, sniezne winogrona, samemu Imperatorowi dostarczamy...
-Pewnie, zawsze to interes - niezbyt pewnym glosem powiedzial rozmowca Keya. - Oczywiscie, prawdziwe owoce...
-Ryby tez dostarczamy na wiele planet - mowil z zapalem Key.
-Jesli interes wypali, to i wy sprobujecie.
-Sprobujemy - obiecal bez entuzjazmu wlasciciel starczego glosu. - A wy moglibyscie nasze jablka zaproponowac na Maretcie...
-W tym sezonie na Maretcie zebralismy mnostwo planktonu nie pozwolil mu dokonczyc Key. - I nie tylko z gornej warstwy...
To takie jakby malutkie robaczki. Przetarlismy dno, bo w cieplym okresie mnoza sie na dole. To takie... jakby karaluchy, tylko zyja w wodzie... i co najlepsze, nawet wysuszone nie zdychaja! Kiedy sie je wrzuci do szklanki z woda i chwile poczeka, znowu sie kreca, slowo daje!
Artur ugryzl sie w reke, zeby sie nie rozesmiac. Za drzwiami zapadla cisza, potem nieznajomy odchrzaknal i zaczal niesmialo:
-A w moich sadach...
-Przepraszam, nadszedl moment przyjecia pozywienia - odezwal sie nieoczekiwanie surowo Key. - Wiara nie pozwala nam dokonywac tego hanbiacego aktu w obecnosci osob postronnych.
-Aa... W takim razie [link widoczny dla zalogowanych]
-Ponizenie nie moze byc przyjemne - oznajmil ze smutkiem Key.
Zaszuraly pospieszne kroki i do Artura dolecial drzacy glos:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|